Przybyliśmy, pobiegliśmy i …zwyciężyliśmy

Punktualnie o 9:00 w biurze na Sławkowskiej 6 dziesięciu mężnych biegaczy stawiło się po odbiór swoich pakietów startowych. Przygotowywali się od tygodni na to, co ich czeka. Miał być pot, ból i łzy! A jak było? Za chwilę się tego dowiecie…

Już rozgrzewka wycisnęła z nich siódme poty, wycieńczeni, przebijając się przez tłumy wściekłych przeciwników, udali się na miejsce startu. Kapitanowie drużyn: Kasia i Daria zostały pouczone, że najważniejsza w całym biegu jest … szybka zmiana pałeczki! Po chwili rozległo się głośne odliczanie: 3…2…1… i start! Kapitanowie ruszyli, próbowali przebić się przez pędzący tłum i udało im się!

Niestrudzeni biegacze jeden po drugim, wśród dopingu kibiców, przekazywali sobie pałeczkę. I tak, jak ich pouczono, każda zmiana odbywała się w pełnym skupieniu.  Kibice na trasie zagrzewali do walki, jednak palące słońce i wiatr pustyni dawały się biegaczom we znaki. Sięgali do najgłębszych pokładów energii słysząc swoje imię wykrzykiwane ze wszystkich stron przez stojące przy drodze niewiasty i dzieci!  Niektórym udawało się złapać wiatr w żagle, niektórzy zaś resztkami sił dobiegali na metę, zlokalizowaną na Krakowskim Rynku. Tam czekał na nich bukłak z wodą, pamiątkowy medal i wieczna chwała! Wszystkim dzielnym dziesięciu biegaczom udało się ukończyć tą próbę. A była to próba najcięższa, jaką przeszli dotychczas.

Dzielni biegacze oraz niestrudzeni kibice, po tym jak się napoili i zjedli, udali się pod Główną scenę, gdzie mistrz ceremonii miał ogłosić zwycięzców próby. Wiedzieli, iż choć nie wygrali wyścigu, mają spore szanse na to, by ich wysiłki również zostały nagrodzone.  Cala próba na celu miała jedno: umożliwienie biegania trzem osobom, podopiecznym fundacji Poza Horyzonty:  Danusi, Justynie i Danielowi.  Nasi mężni sportowcy gdzieś na dnie serca mieli podczas biegu tą myśl: że dzięki nim, ktoś zacznie normalnie żyć! Dzięki temu, że biegną, ktoś może zacząć chodzić. I że mają swój mały udział, w wielkim szczęściu osób, dla których to wszystko się odbywa.

Punktualnie o 13:25, zaraz po ogłoszeniu zwycięzcy próby, Mistrz Ceremonii wyczytał nazwę naszej Drużyny. To oni, oni zostali prawdziwymi zwycięzcami  – Pomogli Najbardziej i zebrali najwięcej środków, na pomoc potrzebującym. W sumie dziesięciu dzielnych biegaczy wraz ze wspierającą ich armią dopingujących zebrała 12 551 zł! Nie mogło być piękniej!

Pot, ból i łzy zamieniły się w uśmiech, szczęście i pląsy radości, które nasi zuchowie okazywali na scenie, weseląc się ze zwycięzcami biegu, beneficjantami i Mistrzami Ceremonii. A to wszystko odbywało się w akompaniamencie oklasków dzieci i niewiast stojących pod sceną i z dumą wspierających swoich bliskich w sportowej rywalizacji.

A działo się dnia 14 września 2014 roku, w Krakowie, w ramach Kraków Business Run, w którym dane nam było wystawić dwie drużyny: Leach&FUN! W składzie: Kasia, Eoin, Sylwia, Wojtek i Konrad, która ukończyła bieg z czasem 1h36min i 19 sec zajmując 282 miejsce oraz Leach&RUN! W składzie: Daria, Krzysiek, Arek, Sławek i Nikolaus, która osiągnęła czas 1h42min20 sec zajmując 425 miejsce!

Dziękujemy wszystkim biegaczom, wszystkim kibicującym niewiastom i przede wszystkim, Tomowi Leach, za udział i poświęcenie!

Za rok tam wrócimy. Będzie nas więcej, będziemy szybsi i pomożemy bardziej!